sobota

czarna kotka

  

"Niebawem umrą ostatnie babki, które na własne oczy oglądały świat duchów.
Oglądały z wiarą i spokojem, oczywiście z lękiem też. Żywa, istniejąca nadprzyrodzona rzeczywistość odejdzie wraz z nimi. Wyjąwszy rzadkie mistyczne doświadczenie wybranych, będziemy skazani na pełną wysiłku i trudną ufność w istnienie niewiadomego. Gładka, wypolerowana powierzchnia codzienności usłużnie podsunie nam nasze własne, płaskie odbicie jako głębię."  Andrzej Stasiuk - Grochów

 Na starym ceglanym murze, leżą jakieś mokre kartki. Wiatr próbuje poderwać je i gdzieś unieść. Czarna kotka przechodzi nad nimi lekko, sprawdza łapą i idzie dalej, prowadząc dialog ze starym psem, który biegnie dołem z podniesionym łbem i szczeka:
- wrócisz?
- jeszcze nie dam rady - odpowiada se spokojem kot
- mogłabyś się poświęcić!
- obawiam się, że nawet odrobina święconej wody, mogła by wywołać u mnie poważne oparzenia. - oblizuje się i patrzy przed siebie.  Pies szczeka jeszcze coś o tym, że "za kimś można iść, tylko do granic swojego świata, nie dalej!", ale kończy mu się łańcuch, więc miota nim i szarpie,  kotu kończy się mur, mruży oczy, robi skok... i znika.
Przynajmniej na jakiś czas. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

:)