niedziela

Krótki sen o spadaniu...




                     klick 




Ślizgam się po kamieniach mokrych od lekkiej mżawki, szczypie w uszy i czuć morze. Przenika do kości. Cofając się odsłania skorupiaki i glony przyklejone do skał. Nawet ptaki schowały się gdzieś żeby przeczekać poranek.  Linia na  horyzoncie ma ten sam kolor co niebo, widać szare kontury wyspy. Usiadłem na wodorostach, zdejmuję zębami rękawiczki i czuję sól na palcach. Przytulony do aparatu chowam się w kapturze przed mgłą. . Tak się robi dom, z całą pewnością. Z tęsknoty za stałym. Ostatnio rozmawialiśmy z o zapachach z dzieciństwa, mówię o tym w spichlerzu u Dziadków, suche zboże pomieszane z miodem i woskiem,  Kaśka pamięta port i smary z maszynowni statku. 


2 komentarze:

  1. Tam dom, gdzie i serce Twoje - zatarłeś mi mentalny szlak, już dawniej niż dawno z tym poszukiwanie w nieposzukiwaniu. Gdzie, dokąd i w jakim celu... Samo licho wie.

    Ostatnie dni na krakowskich włościach również przyniosły opowiastki w ŻyWej na temat smaków i zapachów dzieciństwa. ,,Bo u nas w bieszczadzkim lesie..."

    Zdjęcie porywa - kamienna postać leżąca, zatrzymuje, nie tylko na chwile, gdy ciut rusza wewnętrznie.

    3m się Bro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W plecaku noszę, tak na wszelki wypadek.
      Trzymaj się tam na dzikiej północy.

      Usuń

:)