piątek













Co przeciągnę palcem po szybie to się rozmarze okno. Bezsennie, i trochę zaćmione. Zarybiony księżyc.  Trudny bo w panierce. Ale i mocny. Głowa opada co sto kilometrów. Druty Babci jak miecze, Jedi, odbijąją się od przebłysków w piecu. Śnię majeranek w każdym sklepie. A Kozy, obgryzają ziarna kawy i skubią gałęzie. Się jedzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

:)