środa

archeo


Krok w tył, w przód. Obrót na pięcie.  Zdjęcia udało się wykopać z archiwum i odzyskać ze starszej wersji szuflady...  Żeby nie odleciały razem z nowym blogiem do cieplejszych spraw przyklejam je tutaj, na granicy dwóch światów. 





Pan w kapeluszu powiedział mi kiedyś, cytując zresztą Wilsona, że "człowiek bez Boga, jest jak ryba bez roweru", jak nie wierzę to mam się zapytać jednego, albo drugiego. Milczenie oznacza zgodę. 
















A teraz opatulony ciepłym kocem ubieram się w kontekst mruczący, o artystce z Tuvy, która opowiada mi o swoim Świecie przez pryzmat relacji Szamanki i Natury.  Spojrzenia współgrające ze sobą w rytmie jej twórczości, odzwierciedlają się bez zniekształceń.
Coś dla smakoszy mieszania głębokiego folku o etnicznych korzeniach z nowoczesnym brzmieniem. Sainkho Namtchylak  związana z wędrującymi plemionami stepów Mongolii, Ujguru i Syberii do zabarwienia tematu używa bogactwa barwy śpiewu gardłowego Khoomei, tworzy za jego pomocą rozległe przestrzenie, dzięki czemu muzykę się czuje, a nie tylko słyszy. Pach!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

:)