sobota


Nie mogłem w nocy spać, coś kazało mi otworzyć okno.
Zdaje się, że zaraz po tym, jak już w końcu zasnąłem, lis wskoczył przez nie do pokoju a w zasadzie to wśliznął się, z lekkim tupnięciem o podłogę. Tyle pamiętam, bo potem się obudziłem z zimna i wstałem żeby nieco przymknąć. Mam wrażenie, że cały czas się tu gdzieś pałęta. W mojej głowie... Pomiędzy fusami na dnie małej chińskie filiżanki, która prześwituje, gdy ją unoszę pod światło, a opowiadaniem Stasiuka o zdychającej Suce. Pływam z nią leżąc w wannie. Czuć mokrą sierść. Czytam... Ale to za mocne by ćwiartować i porozrywać na fragmenty do cytowania. Sam sobie przeczytaj, albo posłuchaj.  Nie chcę być pośrednikiem, wybierając co lepsze kawałki. Nie tym razem, nie, kiedy idzie o umieranie...

3 komentarze:

  1. Z Tobą Stachu to jest taki problem,że człowiek po przeczytaniu nie wie co napisać w komentarzu,bo czuje swoją własną marność nad marnościami jeszcze mocniej niż przed czytaniem...ale czytanie Ciebie jest silniejsze,zawsze wygrywa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo z czytaniem to jest tak, że czasami lepiej nic nie mówić po.. bo to musi sobie poleżeć... :)
    Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znałam tego opowiadania, a to wypisz wymaluj moje pożegnanie Mila.

    OdpowiedzUsuń

:)