środa

terez tu i tam







Dwa dni podróży oddalają człowieka - a szczególnie człowieka młodego, który jeszcze nie tak mocno tkwi w życiu - od jego zwykłego otoczenia, od tego wszystkiego co nazywał swoimi obowiązkami, interesami, kłopotami i widokami, o wiele bardziej, niż mogło mu się to wydawać podczas jazdy dorożką na dworzec. Przestrzeń, która wijąc się i pędząc wdziera się pomiędzy niego a ojczystą glebę, wykazuje moc, przypisywaną na ogół wyłącznie czasowi; z godziny na godzinę wywołuje ona wewnętrzne zmiany, bardzo podobne do zmian wywoływanych przez czas, ale poniekąd jeszcze je przewyższające.

Przestrzeń, podobnie jak czas, przynosi zapomnienie, ale czyni to przerywając dotychczasowe stosunki człowieka z jego otoczeniem, przenosząc go w stan pierwotnej wolności i czyniąc w mgnieniu oka nawet z pedanta i osiadłego mieszczucha coś w rodzaju włóczęgi. Mówi się, że czas to Leta, ale i błękit oddalenia jest takim napojem zapomnienia, a jeżeli działa mniej gruntownie, to za to o wiele szybciej.   T. Mann - Czarodziejska Góra

A co jeśli te dwa dni zwolnią, mityczna rzeka zacznie płynąć wartko przez umysł, szemrząc i obijając się o głazy, w sercu, na zakolach zbierze się muł  z życiorysu, powoli, nie od razu, wypłucze bo zalegał w głównym nurcie i nic już nie będzie takie samo. Tak się zastanawiam, która to była wycieczka, czy stara Warszawa kombi Ojca, tłukąca się po bezdrożach i pustych jeszcze wtedy drogach, kiedy wyruszaliśmy w podróż przez kraj, żeby zobaczyć się z rodziną na Pomorzu. Czy było to ciut później, pociąg z Sanoka do Łupkowa, towarowy, wyskakiwaliśmy na zakręcie przy świerkach, zaraz koło starego cmentarza z metalowymi Jezusami, które zrosły się z pniem korzeniami. A może samotne wakacje u Ciotki na wsi gdy miałem 4 lata, rodzice wyjechali na dłużej, a ja zostałem tam na tyle długo, że okres ten wspominam niczym bajka wycięta z kolorowego krajobrazu, a w niej coś takiego jak rodzina nie istnieje po prostu i doskonale daję sobie z tym radę. Miałem przecież kota i  nauczyłem się rozsuwać sztafety w płocie żeby przeciskać się z nim do sadu. Nie wiem, ilekroć się nad tym zastanawiam, zawsze znajduję inną odpowiedź. Najzabawniejsze jest to, że jak ich nie szukam, to wszystko staje się jasne.

2 komentarze:

  1. Sopatowiec
    Tam zostałam na Czarodziejskiej Górze, w futrzanym śpiworze na zawsze
    Nie wiem co dalej. Może czeka, może nie
    Innego egzemplarza nie chcę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam tam u Gosi też jedną lekturę odstawioną na później

      Usuń

:)