Dzień w krzakach, chciałem zostać do nowego roku, zakopać się w liściach na pryźmie kompostowej z wiórów i siekanych gałęzi. Ale zmuszają mnie spojrzeniem dwa oka w rodzinnym barszczu, płyną przez zęby cedząc wyraźnie i mocno akcent w jednym zdaniu: że zwariowałem. A miało być tak pięknie... Wigilia przy ognisku i noc z kometami nad doliną w haszczach. To wzion został i przygarnion przez krzykliwą hałastrę ze Ślonska siłą tych oczu, na tę jedną noc, co miała być cicha jak w kolędzie, kiedy zdarza się trafić okazję by pogadać ze zwierzętami,
i chuj z planowania.
Złamali...
Tym wpisem zmotywowałeś mnie do podjęcia ostatecznej decyzji, co robić w tego Sylwestra :D
OdpowiedzUsuńDzięki.
Bud Łaska... :) Wsioho Dobroho
Usuń