piątek

...




Mieszkam w poziomym wieżowcu, pełno tu kwadratów. Wstaję o czwartej, wszyscy śpią, trochę się rozciągam, w pralni, to jedyne miejsce o tej porze, gdzie można znaleźć samotność, pomiędzy szafą z bielizną a pralkami na żetony. W pracy operuję kantami i milionem migających światełek.Później wciągam  Susan Sontag "O fotografii" albo zbieram fragmenty światów, jak kolorowe szkiełka, bywa że do góry nogami.


Ludzkość wegetuje niezmiennie w jaskini Platona i, zgodnie z odwiecznym zwyczajem, wciąż znajduje upodobania w samych tylko przebłyskach prawdy. Ale przebłyski prawdy dostarczane przez fotografię różnią się od przebłysków dostarczanych przez starsze i bardziej rzemieślnicze obrazy. Ponadto mamy dziś do czynienia z o wiele większą liczbą obrazów starających się przykuć naszą uwagę (...)
Inwentaryzację tematów fotograficznych zaczęto sporządzać od 1839 roku i dziś trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko już chyba sfotografowano. Owo nienasycenie fotografującego oka zmienia warunki, na jakich przetrzymywani jesteśmy w naszym świecie, w jaskini. Ucząc nas nowego kodu wzrokowego, fotografie zmieniają i rozszerzają pojmowanie tego, co zasługuje na oglądanie, i tego, co
mamy prawo zauważyć. Stanowią gramatykę i - co jeszcze ważniejsze - etykę widzenia. Wreszcie, najbardziej pompatycznym wynikiem fotograficznego przedsięwzięcia jest poczucie, iż jesteśmy w stanie cały świat zmieścić w głowie jako antologię obrazków. Zbierać fotografie - to zbierać świat.
(...)
Fotografowanie jest równoznaczne z przywłaszczaniem sobie zdejmowanego przedmiotu. Oznacza to wchodzenie w pewien stosunek, który kojarzy się nam z poznaniem, czyli zawładnięciem.Znamy powszechnie pierwszy przykład upadku i wyobcowania człowieka, spowodowanego przyzwyczajeniem do abstrakcyjnego traktowania świata, poprzez drukowaną stronicę. Przyzwyczajenie to wytworzyło, jak sądzę, pewien nadmiar „fantastycznej" energii i psychicznego zwichnięcia. Okazały się one niezbędne dla zbudowania współczesnych, „nieorganicznych" społeczeństw. A mimo to, uważamy druk za mniej zdradliwą metodę „odcedzania" świata, przekształcania go w przedmiot psychiczny, niż obrazy fotograficzne, które dostarczają nam obecnie nadmiaru informacji o przeszłości i teraźniejszości. To, co napiszemy o jakimś wydarzeniu albo o jakiejś osobie jest jawną interpretacją, podobnie jak interpretacją stają się ręcznie wykonane podobizny w formie malowideł czy rysunków. Tymczasem obrazy fotograficzne wyglądają nie tyle na taką interpretację, ile na wyrwane z rzeczywistości fragmenty świata, jej miniaturyzację dostępną dla każdego, kto ją wykona lub kupi. Fotografie igrające jakże dowolnie ze skalą świata, same padają ofiarą naszych igraszek-zmniejszamy je, powiększamy, podnosimy ziarnistość, retuszujemy, przerabiamy, stosujemy triki techniczne. Starzeją się i cierpią na dolegliwości właściwe przedmiotom papierowym, niszczeją, nabierają wartości, są sprzedawane, kupowane i powielane. Fotografie „parcelują" świat, dzielą na fragmenty i zachęcają do tego, byśmy je tak samo interpretowali. Toteż wklejamy je do albumów, oprawiamy w ramki i stawiamy na biurkach, zawieszamy na ścianach, rzucamy na ekran jako przezrocza, drukujemy w gazetach i periodykach, gromadzimy w policyjnych aktach, wystawiamy w muzeach, wydajemy w antologiach.


1 komentarz:

  1. eee tam ;)
    medium jest przekazem, czyli taki świat odzwierciedlony, jakie zwierciadło-plus-operator-zwierciadła
    a maluczcy nie krytykują, tylko biorą co umią dla siebie

    OdpowiedzUsuń

:)