Bo chodzi o esencję proszę Pani i proszę Pana. Powtarzalność czasami daje smak, to prawda, przeciśnięty przez sito jak sok z malin. Byle by nadal pachniało nie cukrem a malinami. Jednak z powodu miłości do utartych schematów, których cykliczność przeraża mnie, im mniej są przetarte - Nowy rok przywitałem po swojemu i zacnie, a dzięki mgle dookoła miałem swój okręt na dachu opuszczonej fabryki, z pomysłami? Torzystwo kominów poważnie milczące, za to chyba cały świat fruwał nad nami, razem z dudniącym hałasem i tłukł po uszach, dopóki nie dopaliłem kadzidła i jakoś z tej rudery nie zlazłem. Do dziś nie wiem, jak mi się to udało. Pamiętam echo, wilgotny przeciąg i chrzęst w korytarzach, podłoga na każdym piętrze zasłana rozbitymi szybami. W tle petardy nieszczęsne a przed oczami wąski strumień światła z czołówki. Potem już jakoś się szło, po błocie, prawie polną drogą, wśród trzcin, koło stawów na starej cegielni między Zabrzem a Gliwicami. Rankiem ogoliłem czerep na glacę i postanowiłem, że jak zmiany, to i ja. Auf Wiedersehen, Śląsk Rozsupłany... Na najbliższe sześć miesiecy wywiewa mnie dalej... Podobno niemiecki brzmi jak plusz.
Mam nadzieję, że znowu wrócisz...
OdpowiedzUsuńnie wiem Panie podwodny czy to jeszcze jest wracanie, czy już kolejne kroki na przód :) Podobno Niemcom po wojnie nie zakazano internetu, więc Coś na pewno się tu pojawi
UsuńWróci, wróci. Mam spacer obiecany. ;)
OdpowiedzUsuń