W radiu mowili, że to najsmutniejszy dzień w roku, to już drugi raz, a jest dopiero połowa stycznia.
Jadę autobusem komunikacji podmiejskiej. W zasadzie to płynę zaklejony myślami na krawędzi świata za oknem, brudną szybą, a tym co na pokładzie i co przystankami wkłada mi do środka miasto. Nauczyłem się wyłączać kiedy siadam na końcu i czuję delikatne drgania starego diesla z Leylanda. Niewiele widać przez okno, bo leje od kilku dni a błoto pośniegowe fruwa po drogach, mam tylko taki mały fragment szyby przez który patrzę, jakby je jakieś dziecko od zewnątrz przetarło palcem.
Wsiadła w połowie trasy, pani w szarym dobrze skrojonym płaszczu, z modnie zawiniętym szalem, świeżo po farbowaniu miedzią i z jasno różowym owalem ust zaciśniętych w trąbkę, jaskrawa szminka podkreśla je tylko i siłą rozpędu zwraca się uwagę już tylko na nie. Bardzo modna i nowoczesna pani, niezadowolona od pierwszego kroku, może nie chciała z nami jechać, może ktoś jej kazał, albo na siłe wepchnął do pojazdu, w którym pełno ludzi i nie ma dla niej wolnego miejsca, nawet do stania, tak żeby się nikt nie ocierał i nie patrzył na jej złoty zegarek, z bliska. Czuję, jak się na mnie patrzy. Ucieka wzrokiem od ludzi dookoła, ucieka na mnie bo nie ma też miejsca na spokój spojrzenia, a ja szybko wróciłem do mojej szpary w oknie, widziałem przez nią w czyimś sadzie trzy dorodne błyszczące bażanty. Ciekawe czy ktoś jeszcze je spostrzegl, czy tylko mi się pokazały na chwilę, mniej więcej w tym samym momencie kiedy zacząłem się zastanawiać, co sprawia że ktoś nam się podoba, i jest to Coś co czyta się nie tylko z twarzy. Czy oczy mówią wszystko, czy trzeba jeszcze zmarszczek dookoła, innych od śmiechu, innych od zmartwień. Co sprawia że pracuje kilkadziesiąt mięśni twarzy, a ich ruchy dają tysiące kombinacji zdarzeń i grymasów w sam raz do czytania po okładce. I tak sobie jadę, bujam się na zakrętach, przewijam współpasażerów, twarz za twarzą, i czytam, chociaż nie wziąłem książki to lektura pisze się sama. I nie wiem jakim jestem i dla Kogo rozdziałem. A pani Całą drogę spięta, za nic w swiecie nie pozwoli sobie na zdradę, opakowanie dopasowane i szczelne, tylko ta twarz odstaje.
Dziewczyna dwa fotele dalej smutna i zmęczona, szara myszka.
Wszystko powinno być łatwe... Ich smutek śmieszy, i trochę boli, ale boli bardziej to, że człowiek widzi, a nie wie co z tym zrobić. Ucieka, zasłania się, albo odchodzi.
O kasownik stoi oparty Pan z siwizną powtykaną w brodę jak źdźbła.
Widać, że pije lat kilka lub kilkanaście, aż się trzęsie i z trudem łapie równowagę.
Wlał w siebie już tyle trucizny, że niedługo rozlecą mu się neurony,
a on się cały rozpadnie, poleci jak kamień.
Jak tylko przestanie walić
zawali mu się świat, jak gruz posypie się cały
jeśli nie przestanie też, ale jest jeszcze cień szansy, i dopóki jest gdzieś ktoś, kto na nią świeci i nie pozwola aby cień zlewał się z tym co czarne, ktoś kto bez strachu złapie za rękę i wyszarpie do światła.
Zaraz za nim wsiądzie chłopak ze zmarszczonym czołem, staje w przejściu na tym samym miejscu. Całą drogę będzie się patrzył w podłogę i nie rozluźni tego czoła ani razu, czymś się bardzo martwi, albo myśli o czymś tak intensywnie, że nie może odkleić od czoła tych zmarszczek.
Na ostatnim przystanku wysiadam i na pierwszym stopniu w drzwiach mija mnie miejscowy wariat, pierwszy który się uśmiecha.
Zmarszczka od uśmiechu, czy też od zmartwień zawsze pozostanie zmarszczką. Ale (nie) dajmy się zwariować. Wariatom w życiu łatwiej.
OdpowiedzUsuńchyba zwariowałeś :)
OdpowiedzUsuń"Tylko wariaci są coś warci"- Kapelusznik,"Alicja w krainie czarów" :))
OdpowiedzUsuńSą dwie spolaryzowane, a zatem dopełniające się pary; Szara Myszka z Różową Panterą i Zmarszczony Chłopak z Uśmiechniętym Wariatem.
OdpowiedzUsuńCzyli w tej matematyce Pijak byłby alter ego Narratora?
To wszystko asymetrycznie poprzeszywane szwami spojrzeń, słabszych pojedynczych, mocniejszych podwójnych. W środku błysk Innego Świata, symbolizowany przez bażanty i ogród za oknem, ale nikt nie mam pewności w jakim stopniu realny, czy widzialny tylko dla Narratora, czy inni też mogą zobaczyć.
Taka zabawa w odczytywanie tekstu :)
Cudownie tak popatrzeć Twoimi oczami, na "mój" autobus :)
UsuńObawiam się, że dla mnie parą może być drób w krzakach, przez podobieństwo. Ale ja tu jestem inkoguto :p
:D
UsuńCzytam fachowo ;) znaczy nie mieszam Autora z Narratorem ;)
dobrze Skrzata widzieć :)
OdpowiedzUsuń