wtorek




Uderz w stół, to nożyczki zjedzą Cię żywcem.
 Ech…
A mogłem zepsuć wszystko w jednym zdaniu.  A ja, wskoczyłem za Nim pod przejeżdżający pod wiaduktem pociąg, potem poszliśmy do kina, na dokument o prostytutkach, aż wreszcie utopiłem się w kawie, na Grodzkiej.  Ale proszę Pana, to napisało się samo, proszę mnie w to nie mieszać. Słowa to nie wszystko, tak, jest jeszcze ta przestrzeń między nimi, o którą się czasem ludzie potykają.
W zasadzie, to przez to wszystko nie bardzo wiem gdzie teraz jestem, za to chyba zaczynam wiedzieć jak! Pewnie mnie nie zrozumiesz.  
Nie jestem spokojem, nawet fragmentem spokoju nie jestem, ale wiem gdzie mieszka. Nauczyłem się od niego chodzić, wystarczyło, że się popatrzył. Potem pływać, w jego włosach, jak uciekał oczami po łyżeczce do filiżanki. Przydałby się szybki sen w proszku, dosypałbym go do kawy. Można by wtedy dłużej patrzeć, może, nauczyłbym się latać i frunąłbym na tym następne kilka lat, świetlnych.
 Zostały mi tylko okruchy po ciastku.
Zebrałem je razem z serwetką.
Starczą na jakiś czas.
np. 4 min 56 sek.

4 komentarze:

  1. eh :) to ja sobie muzyki posłucham- dobraaa

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się napiję kawy. Kofeina ponoć rozjaśnia umysł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektórzy jogini twierdzą że, no coffee no prana :)
    Dobra muzyka, do kawy dobra. Po kawie, dopiero się zaczyna

    OdpowiedzUsuń

:)