środa

zrób coś, byle czym

 Równo dwa lata temu. Jest zimno i wieje. Na dole minus siedemnaście. Na górze jeszcze mniej.  Obkuwam lód z liny i metalowej śrubki. Wlazłem tu po to, żeby ją dokręcić. Zastanawiam się, czy jak zdejmę rękawiczki to nie odpadną mi palce. Widoki to jedyna dobra strona tej pracy, a ja nigdy nie mam przy sobie aparatu, tylko toporny telefon, którym wbijam gwoździe albo używam go, jako balastu Pstryk...


Dzień później odwilż. Na dole. Na górze jak zwykle wieje i zimno. 
Ten biały prostokącik, to auto, w którym siedzi termos z gorącą herbatą. I czeka. Aż uwinę się z kilkoma kablami, które jak widać, nie chcą się skończyć. Najpierw ja się skończę.  Pstryk.

  

2 komentarze:

  1. pierwszym jestem strasznie zachwycony. świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, też mi się podoba... przy długich cieniach z wysokości wychodzi sporo czarów

      Usuń

:)