Odpust Świnty pod panem z mieczykiem i książką, wrzuć monetę, przymkniemy oczko. W życiu nie widziałem tylu plastikowych karabinów Made in China. Stara Plebania w Kuntzendorf kusiła... Ale nie było Klechy w twierdzy obok, który pewnie robi za kustosza, to poszedłem dalej. A drzwi na pewno skrzypią, gadają, coś o rzezi galicyjskiej, albo o tym jak u Alfonsa Trzynastego jeden miejscowy kupił sobie tytuł barona i wybudował zamek. Później już na szlaku spotkałem harcerzy pod namiotami, twierdzili że się zgubili. Gdy przeturlałem się nagle przez obozowisko, staniki młodych druhen szybko znikały pod mundurami. Ale widok mieli zacny, na całą Bukowicę i jeszcze dalej, jeśli wystawili choć na chwilę "oczy" ponad lipcowe trawy. A wzdłuż polnych dróg da się nazbierać ziół do kieszeni, do wieczornej herbaty, dzisiaj rzepik, dziurawiec i chabry. Kruki na rozdrożu pod Bukowym Działem, cztery drogi, cztery czarne duchy. Tymczasem po kilku godzinach marszu, wskakiwanie do wyrka stało się tak naturalne i przyjemne zarazem, że zapomniałem umyć się z błota i teraz mam odbite stopy na prześcieradle. Ech...
jak blisko!
OdpowiedzUsuńKunzendorf, odpust, czy błoto w łóżku?
OdpowiedzUsuń