czwartek






    Mawiają, że brud jest piątym żywiołem Rosji. W wiosce którą właśnie mijam, na krawędzi pomiędzy Niskim a Bieszczadami - też to mają, ale takie swojskie i nasze. Oj wylazło z wiosną, cały ten syf grzeje się do słońca jak jaszczurka i świeci: blaszki z blachami, blachy z pługami, pługi z bronami, brony z beczkami, a pomiędzy tym kury, konie i pawie srają w obejścia, umacniając na potęgę ów słodki bajzel. Ot etos, etos i zabobony.
Wienia jedzie traktorem, siedzi na błotniku, jedną ręką trzyma kierownicę a jedną nogą operuje gazem. Wienia! Co ty kurwa robisz?! - A kurwa mać jebana była, czarny kot przebiegł mi drogę.
Na zakręcie przy chacie siedzi Baba co przynosi pecha. Chłopy gdy Ją mijają to odwracają głowę i zasłaniają oczy, niebezpiecznie, bo to przecież na zakręcie i droga wąska, gadają, że lepiej trącić cielaka, niż żeby Cie miała Baba wysłać do stu diabłów. Czasami nie siedzi pod chatą tylko kuka zza firanki, zarówno wtedy, jak i przy bliskim spotkaniu skutek będzie taki sam. Kiedy mówi pochyla głowę i przebiera palcami, jeśli w ogóle mówi, jest w tym coś z małej dziewczynki. Pani nie patrzy na mnie, bo ja przynosze pecha. Mówiła mi o niej Ania z Prełuk co spotkała samą siebie w środku lasu. Od kilku lat przemykam się obok tej chaty na zakręcie, przemykam się z plecekiem i mówię dzień dobry. Co tam komu, na mnie się patrzy całkiem normalnie, może jestem dla nich obcy jeszcze i urok nie działa. Wracając do brudu, Mariusz Wilk pisze o pewnym rosyjskim literacie, niejakim Sorokinie (czołowy przedstawiciel konceptualizmu), który pochwalił się raz, że spróbował własnego gówna i pojął, że mitologia gówna tkwi raczej w jego zapachu, w smaku bowiem gówno jest nijakie. 
Nie wiem, czy powodem degustacji była zwykła ciekawość, potrzeba głębszego osadzenia się w temacie, choćby ze względu na pochodzenie, czyli niejako z automatu, czy też sama filozofia głębi i jej zakamarki. Tak czy siak, to co jednym pomaga, innych drażni. Życie.

3 komentarze:

  1. Urzekła mię ta puenta...
    Dlatego spłycę i zbanalizuję, a co mi tam: gówno Sorokina przypomina mi inną, współczesną, eksplorację, gdy jeden dziennikarz GW postanowił sprawdzić czy jego telefon ma zasięg w odbycie. Podobnież - miał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziennikarz GW powinien wiedzieć, że telefon przecie wysyła sygnał a n a l o g o w y :))

    OdpowiedzUsuń

:)