poniedziałek


Niedziela Palmowa, cała wieś idzie się modlić. Ktoś wyrzucił młodego psa na dzikie wysypisko, jeszcze nie zdążył napuchnąć i much nie ma bo zimno. Niedawno biegł za panem pewnie i merdał ogonem. Stoję i patrzę, na tego psa, na te palmy ze śpiewem jak przesuwają się między drzewami, na rzekę jak płynie swoim rytmem i wysadza śmieci na brzeg, żeby się dołożyły i zakwitły, jak ten pies, jak cebulice, dziki czosnek i pierwiosnki.

W dalekiej Mongolii Czcigodny Lama Nanzadorż smuci się nad rozdrapaną ziemią. Mówi że katolickie kościoły zjedzą historię, a chińskie firmy połkną ziemię i plastik wchłonie jego Lud.

W Gliwicach Kaśka smaży kaczą pierś, a wieczorami  przymierza buty, żeby do Santiago, Sama w Sobie, na piechotę.

W pokoju na poddaszu uwolniłem dwa drewniane konie z bujanej podłogi, patrzą się teraz na mnie i łypią okiem, w cieniu wyglądają na zadowolone, jeden nawet zdawało się że rży.

Wu gdzieś tam stoi przed lustrem w pasiastej piżamie i piłuje kłódkę u nogi.

Aneta waży  w dłoniach puch, podobno Dobro jest siedem razy lżejsze od zła, które przypomina smołę.

W Libii podpalają bębny w imię Allaha, że niby muzyka też.

Siostrzeniec nauczył mnie bekać, a ja zrobiłem mu kanapkę z masłem, zupełnie tak, jak tu... klik 






5 komentarzy:

  1. Pierwsze, że już mniej wierzę w tę opowieść o dobru i złu... Chociaż tych cichodręczycieli zwierząt i dzieci to się boję.

    Drugie, że oni tych złoczyńców w smole, potem w pierzu?

    OdpowiedzUsuń
  2. One Zło i Dobro, należy traktować na równi badań o teoriach rykoszetu. Uwzględniając osobliwośc przypadku i zacięcie obserwatora, który w tym momencie na przykład żuje pestkę, albo drapie się po nosie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwolnione nie uciekną, bo uwolnione.
    A u mnie rodzą się marcule, a po nich kwietnioki. Na początek dwa koziołki: Sol i Chonsu

    OdpowiedzUsuń
  4. Ot, taka Niedziela Palmowa. Cóż to będzie w Zielone Świątki? ;)

    OdpowiedzUsuń

:)